"The Brutalist" to owoc wieloletniej fascynacji Corbeta i jego żony, współscenarzystki filmu Mony Fastvold architekturą. Oboje dorastali w otoczeniu osób wykształconych w tej dziedzinie. Dziadek Fatsvold projektował domy w Norwegii. Corbet zaś miał wujka, który studiował w słynnej uczelni w Arizonie. Małżonkowie wychodzą z założenia, że realizacja filmu pod wieloma względami przypomina tworzenie budynków. W jednym i drugim wypadku kluczowa jest umiejętność zarządzania, zebrania funduszy i współpracy z dużym zespołem. Ich ukochanym nurtem architektury pozostaje powstały pod koniec lat 40. XX wieku brutalizm. Surowe formy wywołujące skrajne reakcje skojarzyły im się z doświadczeniem emigrantów. "Cały ten film jest o odbudowywaniu swojego życia i kariery po tym, gdy wszystko się rozpadło" - podsumował Corbet w rozmowie ze Script Magazine.
Wśród kinowych premier tego tygodnia znalazł się walczący o 10 Oscarów "The Brutalist" Brady’ego Corbeta. Obraz śledzi losy węgierskiego architekta, który tuż po wojnie wyemigrował do USA. "To film o odbudowywaniu swojego życia i kariery po tym, gdy wszystko się rozpadło" - podkreśla reżyser.
Głównym bohaterem obrazu jest ocalały z Holokaustu węgierski architekt Laszlo Toth (w tej roli Adrien Brody). Poznajemy go w 1947 r. na pokładzie statku płynącego na Ellis Island. Mężczyzna przybywa do Stanów Zjednoczonych z niczym. Jest przekonany, że jego żona Erzsebet (Felicity Jones) zginęła podczas wojny. W Filadelfii znajduje schronienie i pracę u swojego kuzyna Attily (Alessandro Nivola). A przede wszystkim dowiaduje się, że Erzsebet żyje i obiecuje sobie ściągnąć ją do USA. Toth przyjmuje zlecenie odrestaurowania biblioteki Van Burena (Guy Pearce). Burzliwa znajomość ambitnego, ubogiego Laszlo i impulsywnego milionera zmieni trajektorię życia architekta. Mężczyzna otrzyma propozycję zaprojektowania i budowy imponującego obiektu użyteczności publicznej.
Losy Totha zostały nakreślone z taką dbałością o detale, że wydaje się, iż ma on swój realny pierwowzór. Wprawdzie Corbet i Fastvold wśród inspiracji wymieniają Marcela Breuera, Paula Rudolpha i Louisa Kahna, ale ich bohater wziął się przede wszystkim z wyobraźni. "Brady’ego i mnie zawsze pociągały obrazy historyczne i epokowe, ale nie chcieliśmy robić filmu biograficznego. Wierzymy, że uczciwsza wobec widzów jest opowieść, która nie zmusza ich do rozmyślań o tym, co wydarzyło się naprawdę, np. +Czy Napoleon zwróciłby się tymi słowami do swojej żony?" - powiedziała Fastvold Rogerowi Ebertowi.
Obojgu scenarzystom nieobce są doświadczenia emigrantów. Corbet urodził się w Scottsdale w Arizonie, ale często zmieniał miejsce zamieszkania. Żył zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak również Francji, Belgii i na Węgrzech. Jego żona - Norweżka - wyemigrowała do USA we wczesnej młodości. Zawsze czuła potrzebę odkrywania świata. "Od najmłodszych lat mówiłam po angielsku, ale jednak był to drugi język. Mogłam utożsamić się z Laszlo i Erzsebet, dwojgiem intelektualistów traktowanych niemal jak dzieci" - wspomniała Mona na łamach Script Magazine.
Rola Laszlo zapewniła Adrienowi Brody’emu Złoty Glob dla najlepszego aktora w dramacie, a także nominacje do Oscara i nagrody BAFTA. Niewiele brakowało, a wszystkie te wyróżnienia przeszłyby mu obok nosa. Pierwotnie postać architekta miał zagrać Joel Edgerton. Jednak prace preprodukcyjne wydłużyły się na tyle, że zaczęły kolidować z planami aktora. Corbet i Fastvold zwrócili się więc do Brody’ego. "Jako aktor musisz się do tego przyzwyczaić. To brutalnie konkurencyjna praca. Jest bardzo niewiele ról, które zapamiętasz na całe życie. Czasami nawet nie możesz ich zagrać. Przeczytawszy scenariusz Brady'ego i Mony, zrozumiałem, co to znaczy. Kiedy zadzwonili do mnie po lockdownie, oczywiście się zgodziłem" - powiedział Brody, cytowany przez El Pais.
Niebagatelne znaczenie miało dla niego żydowsko-węgierskie pochodzenie Totha. Pradziadek Brody’ego był polskim Żydem, który wyjechał do Stanów Zjednoczonych przed II wojną światową. Jego krewni zginęli w Auschwitz. Mama aktora, fotografka Sylvia Plachy - z pochodzenia Węgierka - wyemigrowała do USA po 1956 r. "Wiele rzeczy w tym scenariuszu wydawało mi się znajomych. Czytając go, zacząłem przypominać sobie historie o młodości moich dziadków. To pomogło mi stworzyć bohatera" - stwierdził aktor w wywiadzie udzielonym CNN.
Corbet długo zabiegał, by móc zrealizować dzieło w takiej skali, o jakiej marzył. Nie zrażał się, gdy słyszał, że w dzisiejszych czasach nie sposób utrzymać uwagi widza przez trzy i pół godziny. Albo że epicki obraz okaże się dystrybucyjną klapą. Wierzył, że widzowie nie zniechęcą się do "The Brutalist". Wspomniał o tym nawet, odbierając w styczniu Złoty Glob za najlepszy film dramatyczny. Jak argumentuje reżyser, czas trwania filmu nie odbiega od długości książki lub podwójnego albumu. "Uwielbiam zarówno małe obrazy, jak i wielkie instalacje Anselma Kiefera. W sztuce jest miejsce dla jednych i drugich dzieł. Ostatecznie w trakcie filmu przewidzieliśmy przerwę. Każda część liczy 100 minut, więc nie jest tak źle" - stwierdził, cytowany przez BBC.
Amerykańska Akademia Filmowa podzieliła jego punkt widzenia, doceniając "The Brutalist" 10 nominacjami do Oscarów. Obraz jest typowany jako najpoważniejszy kandydat do statuetki dla najlepszego filmu. Zaszkodzić mu mogą ostatnie kontrowersje związane z wykorzystaniem w post produkcji sztucznej inteligencji, by udoskonalić węgierski akcent Brody’ego i Jones. Sam Corbet zapewnił w oświadczeniu, że technologię wykorzystano "z pełnym poszanowaniem rzemiosła", a Adrien i Felicity miesiącami ćwiczyli wymowę pod czujnym okiem trenerki Tanery Marshall i występy, które oglądamy na ekranie, są w stu procentach ich.
Oscarowy werdykt poznamy w nocy z 2 na 3 marca. Tymczasem reżyser powoli przymierza się do kolejnego filmu. W niedawnej rozmowie z New Yorkerem wyjawił, że ma już gotowy pierwszy szkic scenariusza. Historia, osadzona w latach 70. i 80., będzie łączyć w sobie elementy horroru i westernu. Pojawi się w niej wątek emigracji z Chin do Kalifornii. "Wydaje mi się, że nadszedł dobry moment, by naprawdę wstrząsnąć widzami. Myślę, że sobie z tym poradzą" - zapowiedział.
"The Brutalist" trafił w piątek do polskich kin. Dystrybutorem obrazu jest United International Pictures.
Daria Porycka (PAP)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz