W środę 22-letni student wydziału prawa UW, zadając ciosy siekierą, zabił 53-letnią portierkę, która zamykała drzwi do Audytorium Maximum. Mężczyzna ciężko ranił również 39-letniego strażnika, który przyszedł kobiecie z pomocą."Uważam, że bohaterem tej tragicznej sytuacji jest strażnik, który rzucił się z gołymi rękoma na człowieka uzbrojonego, człowieka zdeterminowanego, będącego w amoku" - powiedział insp. Sokołowski.
Straż uniwersytecka nie ma żadnych realnych uprawnień, np. nie może stosować środków przymusu bezpośredniego - powiedział PAP insp. dr Mariusz Sokołowski, były rzecznik KGP, ekspert ds. bezpieczeństwa na Uniwersytecie Warszawskim. Dodał, że dla niego strażnik UW, który rzucił się na agresora z gołymi rękami, jest bohaterem.
Ekspert ocenił, że choć dziś wiele osób wskazuje na udział innych osób w zatrzymaniu młodego mężczyzny, to właśnie dzięki interwencji strażnika nie doszło do ataku na inne osoby. Jak wskazał, np. funkcjonariusz SOP dobiegł w momencie, kiedy strażnik już obezwładnił i przytrzymywał mężczyznę, a potem dobiegli także inni strażnicy uniwersyteccy. "On jest olbrzymim bohaterem, gdyż podjął interwencję, nie mając przy sobie gazu, pałki, paralizatora czy broni" - podkreślił Sokołowski i wyjaśnił, że straż uniwersytecka działa na podstawie regulaminu uczelni i nie ma uprawnień do używania środków przymusu bezpośredniego.
Wskazał na paradoks, polegający na tym, że z jednej strony uczelnie cieszą się autonomią i bez ich wyraźnej zgody policja nie może pojawić się na ich terenie, więc to uniwersytet ma zadbać o bezpieczeństwo osób przebywających na jego terenie, a z drugiej strony - okazuje się, że osoby za to bezpieczeństwo odpowiedzialne, mające wykonywać funkcje stricte policyjne, nie mają żadnych uprawnień, żeby wywiązywać się ze swoich obowiązków.
"To są pracownicy uniwersytetu, nie mają statusu służby mundurowej, choć mają swoje umundurowanie" - wskazał ekspert. Dodał, że jednym z ich zadań jest np. kontrolowanie, kto wchodzi na teren uczelni, ale nie mają prawa nikogo legitymować. "Mogą co najwyżej ładnie poprosić o pokazanie dowodu tożsamości" - zaznaczył.
Kolejne zadanie to obserwowanie monitoringu na terenie uczelni. Mariusz Sokołowski dał przykład, że jeśli np. na terenie kampusu dochodzi do zakłócenia porządku, mogą jedynie zwrócić awanturnikom uwagę, a jeśli to nie zadziała, mogą "podobnie jak każdy inny obywatel ująć, nie zatrzymać - bo to są dwa różne pojęcia prawne - sprawcę i wezwać policję albo straż miejską do tego, żeby ta dalej wykonywała czynności".
Ekspert ds. bezpieczeństwa przypomniał wydarzenia z ubiegłego roku, kiedy na terenie Uniwersytetu Warszawskiego trwały propalestyńskie protesty, "które były związane z zakłóceniem porządku i niszczeniem mienia". Kiedy studenci zablokowali wjazd na kampus nie interweniowali strażnicy, tylko policja wezwana przez rektora.
"Nawet pracownicy firm ochroniarskich mają większe uprawnienia niż straż uczelniana" - podsumował Mariusz Sokołowski. Przypomniał, że w przeszłości toczyła się już dyskusja na temat zwiększenia jej uprawnień, np. po tragicznych wydarzeniach na Uniwersytecie Karola w czeskiej Pradze 21 grudnia 2023 roku, kiedy to w strzelaninie zginęło 16 osób (w tym sprawca), a 24 zostały ranne.
"Już wtedy zaczęto się zastanawiać, skoro tam się coś takiego wydarzyło, to jakie jest prawdopodobieństwo, że to może dotyczyć także naszego kraju i że być może warto się zastanowić, co można zrobić, żeby zwiększyć bezpieczeństwo na uczelniach" - wspomniał Sokołowski. "Fala dyskusji się przetoczyła, nic nie zrobiono" - dodał.
Drugi raz dyskusja o bezpieczeństwie w wyższych szkołach i zwiększeniu uprawnień uniwersyteckich służb porządkowych toczyła się w ub. roku, po czerwcowych zamieszkach na uczelniach związanych ze wspomnianymi protestami antyizraelskimi na całym świecie, ale - jak zauważył Sokołowski - także wówczas skończyło się na słowach. W jego ocenie nie było woli politycznej, żeby zmieniać prawo w tym kierunku.
"Być może ten ostatni incydent sprawi, że decydenci dojdą do wniosku, iż warto wyposażyć straż uniwersytecką w dodatkowe uprawnienia, pozwalające im na ochronę swoją własną i ochronę innych osób" - podkreślił. Dodał, że trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że te dodatkowe uprawnienia nie wyeliminują całkowicie różnych niepożądanych zdarzeń, ale "mogą minimalizować skutki, a także ryzyko ich wystąpienia".
Mira Suchodolska (PAP)
mir/ aba/ lm/
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz