Zamknij

Katowice: ranny w wybuchu saper odzyskał dawny wygląd

13:38, 30.11.2022 PAP Aktualizacja: 13:41, 30.11.2022
Skomentuj PAP PAP

"Zmiana jest przede wszystkim wizualna. W wyniku wybuchu moje oczy były wbite do środka. Rozprężająca się fala uderzeniowa spowodowała, że zostały połamane wszystkie kości oczodołów, a gałki oczne zostały wtłoczone do środka - były bardzo, bardzo głęboko. Teraz są dobrze" - wyjaśniał w środę dziennikarzom Tomasz Znojkiewicz.

Lekarze z katowickiego szpitala im. Mielęckiego zrekonstruowali oczodoły sapera ranionego ponad trzy lata temu w wyniku wybuchu podczas rozminowywania lasu w Kuźni Raciborskiej. Dzięki temu i innym zabiegom twarz pana Tomasza odzyskała dawny wygląd.

Bezpośrednio po urazie okuliści usunęli liczne ciała obce z gałek ocznych, a chirurdzy plastyczni z siemianowickiej oparzeniówki zajęli się leczeniem rozległych oparzeń. Miesiąc po wypadku chirurdzy szczękowo-twarzowi z Wojskowego Instytutu Medycznego przeprowadzili repozycje złamań twarzoczaszki. Nadal jednak saper zmagał się z niedomykalnością powiek, asymetrią twarzy i rozległym tatuażem pourazowym - ten ostatni problem rozwiązała seria zabiegów laseroterapii.

W przywróceniu estetyki i prawidłowej czynności aparatu ochronnego oka pomogli specjaliści z Oddziału Chirurgii Szczękowo-Twarzowej Szpitala im. A. Mielęckiego w Katowicach, którzy zrekonstruowali oczodoły, wykorzystując indywidualne implanty z polietylenu. Nie było to łatwe, ponieważ nie można było zastosować typowej metody projektowania implantów rekonstruujących ściany oczodołu na podstawie zwierciadlanego odbicia ścian przeciwnego, nieuszkodzonego oczodołu.

"Zazwyczaj w tego typu przypadkach wykorzystujemy zdrową stronę twarzy, żeby zbudować coś po stronie chorej. Tym razem nie było to możliwe, ponieważ uraz spowodował zniszczenie struktur kostnych obu oczodołów. Było to wielkie wyzwanie - konieczna była rekonstrukcja oczodołów inną techniką" - relacjonowała podczas środowej konferencji prasowej w katowickim szpitalu szefowa Oddziału Chirurgii Szczękowo-Twarzowej prof. Iwona Niedzielska, kierująca zespołem przeprowadzającym operację.

Ponieważ wybuch uszkodził obydwa oczodoły, przygotowując rekonstrukcję, lekarze musieli posiłkować się danymi z literatury fachowej o średniej objętości oczodołów. "Musieliśmy znaleźć odpowiedź na pytanie, na ile możemy sobie pozwolić, aby zmniejszyć objętość oczodołów" - wyjaśniła profesor.

Ponadto obrażenia objęły wiele ścian i brzegów oczodołów, co wymusiło wieloczęściową konstrukcję implantów. Wykonano je z polietylenu - materiału dającego możliwość łatwej modyfikacji implantu podczas operacji. W trakcie zabiegu wyzwaniem okazała się także niezliczona ilość obcych ciał metalicznych w tkance podskórnej, wymagających usunięcia.

"Usuwanie ciał obcych spod powieki zajęło nam najwięcej czasu"- mówiła profesor. Trzeba było usunąć też założony wcześniej tzw. implant szablonowy w postaci fragmentu tytanowej siatki. Przeprowadzony w sierpniu zabieg trwał dwie godziny. W przygotowaniu indywidualnych implantów pomogła firma biotechnologiczna z Białegostoku.

Efektem zabiegu było lekkie, symetryczne wypchnięcie gałek ocznych do przodu i wyrównanie powierzchni twarzy, co przywróciło jej dawny wygląd. Udało się uzyskać równą objętość oczodołów, co zapewniło symetryczne ustawienie gałek ocznych, poprawiając tym samym estetykę twarzy.

Teraz pan Tomasz wymaga fizjoterapii. Katowiccy lekarze chcą także przygotować dla niego implanty zębowe. "Chcielibyśmy zapewnić panu Tomaszowi uśmiech - zasługuje na to" - powiedziała prof. Niedzielska.

Tomasz Znojkiewicz, jak mówi, cudem przeżył wybuch, który zabił trzech jego kolegów. W chwili eksplozji był kilkadziesiąt centymetrów od pozostałych po II wojnie światowej materiałów wybuchowych. Było ich ok. 4 kg - ilość wystarczająca do przewrócenia dużego komina. Wszystko wskazuje na to, że nastąpił samoistny wybuch.

"Cała siła wybuchu została przyjęta przez twarz, głowę. Miałem poważne obrażenia twarzoczaszki, 70-80 proc. kości głowy zostało zmiażdżonych, zdeformowanych, połamanych. Miałem rozległe poparzenia twarzy i tzw. tatuaż, który powstał, kiedy ziemia uderzyła w moją twarz, wbijając się w skórę" - mówił pan Tomasz, który przez ponad 20 lat dowodził patrolem saperskim.

W maju tego roku 49-letni saper musiał formalnie odejść z wojska - stopień jego uszczerbku na zdrowiu lekarze ocenili na 130 proc. Pan Tomasz źle widzi, znacznie gorzej słyszy. Stracił węch, rozpoznaje tylko podstawowe smaki.

"Czasami człowiek staje się bezbronny, bezradny - wie, jak coś zrobić i chce to zrobić, ale nie może" - tłumaczył dziennikarzom były saper. "Wojsko zawsze było moją pasją. Nadal czuję się żołnierzem i będę nim do końca życia" - zadeklarował.(PAP)

mab/ joz/

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%