Zamknij

John Porter: wracamy do muzyki z czasów, gdy czuliśmy się dobrze

PAP 06:39, 23.10.2025 Aktualizacja: 13:58, 23.10.2025
Skomentuj PAP PAP

John Porter to walijski muzyk, wokalista i poeta, który od 1976 roku mieszka w Polsce. Znany jest ze swojej działalności solowej oraz z zespołu Porter Band, którego debiutancki album "Helicopters" stał się klasykiem polskiego rocka. Koncert na zakończonym właśnie Międzynarodowym Festiwalu Producentów Muzycznych "Soundedit" odbył się w ramach trasy poświęconej 45-leciu tego albumu, na którym znajduje się m.in. odświeżona wersja "Ain't Got My Music" i tytułowego hitu "Helicopters".

John Porter jest w trakcie trasy koncertowej promującej jubileuszowe wydanie płyty "Helicopters" z 1980 r. Jak powiedział PAP, dziś ludzie coraz częściej wracają do starej muzyki, z czasów, gdy czuli się szczęśliwi, ponieważ obecnie świat stał się zbyt chaotyczny.

PAP: To już drugi jubileusz płyty "Helicopters" wydanej w 1980 r. To dla pana raczej sentymentalna podróż czy podkreślanie nowej tożsamości?

J.P.: Ludzie prosili mnie o odświeżenie tej płyty. To już nie reedycja, tylko remastering, polepszenie jakości na tyle, na ile było to możliwe. Prawdę mówiąc, byłem temu przeciwny, bo nie lubię wracać do tego, co było. Przede wszystkim nie chciałem grać w starym składzie - minęło już ponad 45 lat i są to dla mnie zupełnie obcy ludzie. Dlatego gram ze składem, który znam i którego brzmienie mi odpowiada. To jest coś w rodzaju odświeżenia, powiedziałbym, że okazało się to dla mnie inspirujące. Piosenki mają nową moc, więc przyznałem później rację menedżerce.

PAP: Współpracował pan z wieloma polskimi artystami - Korą Jackowską, Nergalem oraz niedawno z Agatą Karczewską.

J.P.: Jestem z tego pokolenia, które lubi eksperymenty muzyczne z różnymi ludźmi, stąd efekty pracy z Agatą Karczewską czy Nergalem. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to będziemy wydawać płyty live, czyli koncertowe, ale potem wracam do autorskich nagrań. Każdy z nas ma przecież także swoją drogę.

PAP: Jak z perspektywy doświadczonego twórcy patrzy pan na zmiany w muzyce, np. na zacieranie się granic między gatunkami i stylami we współczesnej produkcji?

J.P.: Cała scena muzyczna w pewnym sensie jest teraz niepokojąca. Kiedyś jej granice były jasno określone, a teraz jest miszmasz. Oczywiście z jednej strony to dobrze, że ludzie współpracują, ale z drugiej - czasami powstaje papka. Amerykanie w tym wiodą prym - często jest tak, że amerykańskie piosenki nie mają melodii, ale za to mają bardzo dobrą produkcję. Natomiast brytyjska muzyka stawia na melodię, a nie tylko na brzmienie. Oasis powrócili - chociaż życzę im dobrze, nie jest to akurat mój ulubiony zespół. Ludzie coraz częściej wracają do starej muzyki, kiedy było im dobrze, bo obecnie świat stał się zbyt chaotyczny.

PAP: Wielokrotnie był pan pytany o to, jak się pan odnalazł w szarej rzeczywistości lat 80. w Polsce, za żelazną kurtyną. Jak się pan czuje dziś, obserwując zmiany w naszym kraju od tamtego momentu?

J.P.: Teraz są fatalne czasy. Odkąd mieszkam w Polsce, zawsze odnosiłem wrażenie, że jest nadzieja. Teraz, tak jak wielu innych ludzi, zaczynam ją tracić, bo wygląda na to, że połowa tego kraju nigdy się nie zmieni.

PAP: A co z pana polskim obywatelstwem?

J.P.: Wymagano ode mnie, żebym udokumentował dwa małżeństwa, trójkę dzieci. A nawet - że wydałem płyty, że otrzymałem Fryderyki. Wszystko trzeba udowodnić u notariusza. Musiałbym na to wydać 100 tys. zł. A przecież mam nawet odznaczenie Ministerstwa Kultury (medal "Zasłużony Kulturze Gloria Artis" - PAP).

PAP: Nie żałował pan nigdy tego, że przyjechał do Polski?

J.P.: Żałować czegoś to duży błąd w życiu. Trzeba robić to, co się da, w końcu sami tworzymy sytuacje, w których się znajdujemy, jesteśmy zależni od samych siebie i tego, co robimy. Nawet jeżeli pojawiają się błędy, to my je zrobiliśmy. Należy iść do przodu.

PAP: Jakie ma pan zdanie na temat kolejnych pokoleń słuchaczy muzyki? Będziemy powoli odchodzić od klasyki rocka?

J.P.: Każde pokolenie tworzy własną muzykę. Muzyka stała się w tym świecie jedyną nadzieją, dzięki niej możemy chociaż na moment zapomnieć o tym, co już od paru lat tak się zmieniło. I to w każdym kraju, nie tylko w Stanach Zjednoczonych. W Polsce ludzie mają serdecznie dość polityki, te same twarze cały czas, dlatego młodzi szukają kogoś nowego. To jest chyba najbardziej przerażające, bo albo nie chcą zgłosować, albo chcą głosować na radykałów.

Rozmowa odbyła się podczas Międzynarodowego Festiwalu Producentów Muzycznych "Soundedit".

Marcelina Bednarska (PAP)

mbed/ miś/

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%