Dr Paweł Moczydłowski, socjolog, kryminolog, pułkownik Służby Więziennej, który w l. 1990-1994 kierował Centralnym Zarządem Zakładów Karnych w Ministerstwie Sprawiedliwości w rozmowie z PAP odniósł się do ataku nożownika w Krakowie. 37-latek, który śmiertelnie ranił lekarza, okazał się być funkcjonariuszem Służby Więziennej.Moczydłowski zapytany przez PAP, skąd w funkcjonariuszach SW bierze się tyle agresji, na co wskazują przypadki z ostatnich miesięcy, wskazał na problemy kadrowe. "Był taki moment, że przeludnienie, które było w więzieniach, dawało się tak we znaki funkcjonariuszom służby więziennej, że cały system popadał w zarządzanie strachem, z użyciem przemocy" - powiedział. To, w jego opinii, sprawiło, że o funkcjonariuszach więziennictwa zapanowała zła opinia w społeczeństwie i zaczęła się ich ucieczka z tej służby. "Ci, którzy mieli (przepracowane) 15 lat, szybko się zwalniali ze służby, żeby załapać jakąś emeryturkę lub odchodzili w ogóle z pracy (…), opadł zdecydowanie nabór do służby" - wskazał.
Funkcjonariusze Służby Więziennej powinni mieć zwiększoną tolerancję na stres; połowa z nich nie nadaje się do pracy w więziennictwie - powiedział PAP dr Paweł Moczydłowski, kryminolog. Dodał, że konieczne jest przywrócenie właściwych kryteriów rekrutacji.
Kryminolog wyjaśnił, że w związku z tym obniżono kryteria selekcyjne przyjmowania do służby. "Znam przypadki, w których tak rezygnowano z selekcji, że przyjmowano ludzi, którzy kiedyś w więzieniu siedzieli" - powiedział. Inni, jak zauważył, byli tak nieprzygotowani do trudnej pracy w więziennictwie, że zdarzały się przypadki, iż "po dwóch, trzech dniach już nawet się nie zwalniali, co po prostu nie przychodzili do pracy".
Według eksperta właśnie w związku z problemami z naborem "mamy w służbie ludzi, którzy się do niej nie nadają". Jak ocenił, "mamy co najmniej 50 proc. takich, którzy nie są przygotowani do pracy w służbie więziennej", a uczelnie, które mają do tego przygotowywać, także nie spełniają swojej roli.
Ekspert zauważył także, że przez lata "utajniano skandalicznie trudną sytuację kadrową w więziennictwie", nic z tym nie robiono, więc nie należy się dziwić, że takie sytuacje jak w Krakowie, albo w Prusicach, gdzie funkcjonariusz służby więziennej zastrzelił 5-letnią córeczkę i teściową oraz ranił syna, będą się powtarzać. "To się na tym nie skończy" - podkreślił kryminolog.
Zapytany o presję, jaką w swojej służbie muszą znosić funkcjonariusze SW i związany z tym stres, zauważył, że ktoś, kto się decyduje podjąć pracę w więziennictwie, powinien sobie zdawać sprawę, że "będzie pracował z ludźmi trudnymi", więc powinien mieć zwiększoną tolerancję na stres. Ponadto - jak dodał - powinny to być osoby opanowane, które w ekstremalnych nawet sytuacjach nie będą reagowały agresją i przemocą. Jego zdaniem, jeśli strażnikami zostają osoby bez tych przymiotów, to "stres się w nich kumuluje i dochodzi do niekontrolowanych zachowań".
Dr Moczydłowski ocenił, że liczba sytuacji w więziennictwie, kiedy była stosowana przemoc, na przestrzeni ostatnich miesięcy wzrosła.
Podkreślił, że należy przywrócić "normalne kryteria" przyjmowania do SW, "które były przewidziane w 2017 r., zgodnie z tym, co przewidują przepisy". Natomiast tych funkcjonariuszy, którzy się nie nadają do służby i stosują przemoc, należy usunąć z pracy. "Z normalnymi ludźmi będzie w więziennictwie lepiej, niż z tymi chorymi, których naprzyjmowano" - dodał.
Zwrócił uwagę, że strażnicy więzienni powinni dostawać wsparcie psychologiczne, a to, które jest, "jest nieprofesjonalne".
"Liczyłbym na mocne, stanowcze kierownictwo w zarządzaniu więziennictwem, mocne i stanowcze, które nie będzie się cackało z neurotycznymi czy psychopatycznymi zachowaniami służby i więźniów" - podkreślił były szef więziennictwa. W jego opinii tylko takie kierownictwo jest w stanie przywrócić porządek w więziennictwie, w którym dziś "mamy do czynienia z bardzo trudną sytuacją".
"Może za chwilę (…) sytuacja w więziennictwie wyzwolić się spod kontroli" - przestrzegł ekspert.
Pytany o wtorkową konferencję ministra Adama Bodnara, na której szef resortu sprawiedliwości poinformował, że będzie wnioskował do premiera o odwołanie płk. Andrzeja Pecki ze stanowiska dyrektora generalnego Służby Więziennej, Moczydłowski wyraził opinię, że "powinien odejść i minister, i dyrektor".
Według niego "minister sobie nie radzi", gdyż w więziennictwie jest taki sam bałagan, jak w sądach i prokuraturach, gdzie ludzie są "niezadowoleni, gdyż oczekiwali stanowczych reform". "Mamy bryndzę" - ocenił dr Paweł Moczydłowski.
W środę funkcjonariusz Służby Więziennej usłyszał zarzut zabójstwa lekarza i usiłowania uszkodzenia ciała pielęgniarki. 35-latek we wtorek wtargnął do gabinetu ortopedy w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie i zadał mu ciosy nożem. Mimo natychmiastowej pomocy lekarz zmarł.Na początku kwietnia sąd aresztował na trzy miesiące 51-letniego Adama Sz. podejrzanego o zabójstwo dwójki swoich dzieci i teściowej. Do zbrodni doszło w Prusicach. Sprawca to funkcjonariusz służby więziennej.
Mira Suchodolska (PAP)
mir/ aba/ lm/
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz