Zamknij

Sąd: 4 lata więzienia dla dróżnika po tragedii na przejeździe kolejowym w Kozerkach

20:01, 26.08.2021 PAP Aktualizacja: 20:04, 26.08.2021
Skomentuj PAP PAP

Wyrok w sprawie tej tragedii zapadł w czwartek w Sądzie Rejonowym w Grodzisku Mazowieckim po trwającym blisko sześć lat procesie.

Sprawa dotyczyła opisywanej w mediach tragedii z 30 września 2013 r., gdy na strzeżonym przejeździe kolejowym w Kozerkach samochód osobowy zderzył się z dwoma pociągami. Na miejscu zginęła kobieta kierująca pojazdem; jej dwie córki przeżyły, ale odniosły wtedy bardzo ciężkie obrażenia.

W 2014 r. do sądu trafił akt oskarżenia wobec dróżnika - Adama H. Obejmował on dwa zarzuty: sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym i spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach kolejowych polegającego na sfałszowaniu przez dróżnika dziennika pracy. Śledztwo wykazało też, że dróżnik był pod wpływem narkotyków, choć przed sądem nie udowodniono, że zażył je świadomie.

W czwartek sąd uznał oskarżonego za winnego obu postawionych mu zarzutów. "Podstawową zasadą, którą ma obowiązek kierować się dróżnik, jest obowiązek dbania o bezpieczeństwo osób przejeżdżających przez przejazd. Nie ma wątpliwości, że z tego dbania Adam H. nie wywiązał się" - wskazał w uzasadnieniu wyroku sędzia Mariusz Zawistowski.

Jednocześnie jednak sąd zaznaczył, że "w sprawie tej - wbrew pozorom - wystąpiła dość znaczna ilość okoliczności łagodzących". "Organizacja ruchu na tym konkretnym przejeździe była, używając eufemizmu, fatalna. Jeśli chodzi o ławę oskarżonych należało rozważyć, czy nie należało postawić zarzutów osobom odpowiedzialnym za to, jak ten przejazd wyglądał" - powiedział sędzia Zawistowski.

Jak m.in. wyliczał sędzia, przejazd był zbyt wąski, a budka dróżnika nie zapewniała widoczności. "Kolejnym aspektem była zbyt mała liczba dróżników. Adam H. był tam sam, a konieczna było zapewnienie takich warunków bezpieczeństwa wiążących się z obecnością dwóch dróżników" - mówił.

Wyrok jest nieprawomocny. Przedstawiciele prokuratury oraz obrony i sam oskarżony nie byli obecni na jego ogłoszeniu.

Początkowo dróżnikowi nie postawiono zarzutów. Przesłuchany zaraz po wypadku, mówił, że nie uzyskał sygnału dźwiękowego o nadjeżdżającym pociągu z Grodziska, wobec czego podniósł zamknięty szlaban i wpuścił na tory kilka samochodów. Następnie, gdy otrzymał sygnał, zaczął zamykać szlaban, gdy już były na przejeździe samochody. Na kolejnych etapach sprawy oskarżony odmawiał wyjaśnień.(PAP)

autor: Marcin Jabłoński

mja/ jann/

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%